wtorek, 12 marca 2013

Chapter 4

Stałam wesolutka z łóżka przypominając sobie , że to już dzisiaj . Już za kilka godzin moja obietnica się spełni . Będę 'czysta' . Nic nie będzie mną kierowało pomijając instynkt i własne pragnienia . Złapałam się za nadgarstek , gdzie powinna się znaleźć branzoletka , którą zrobiłam wczoraj z kilku koralików , zawieszek : Wieży Eiffla, serca , kostki do gry , łezki , monety i kilku kryształków oraz klucza do sali muzycznej - do serca mojej mamy . Założyłam skarpetki , wywracając się przy tym i poczłapałam się do kuchni , gdzie wypiłam szklankę wody i spojrzałam w swoje obicie . Nie wiem dlaczego , ale sobie pomyślałam : " Jesteś wielka " . Nie wiem , jakoś samo to przeze mnie przeszło . Nie chciałam ... nie miałam zamiaru tak pomyśleć , bo moje myśli trochę od tych słów się różnią . Przeszła po mnie taka ciepła fala , która uświadomiła mi , że nigdy nie jestem sama . Może fizycznie tak , ale nie psychicznie . Uśmiechnęłam się w swoje odbicie , które wszędzie widziałam i do każde obdarowywałam wielkim , szczerym uśmiechem . Przygotowałam się do wyjścia , po czym spojrzałam na ekran telefonu , który oznajmiał mi , że mam godzinę na dojechanie do studia nagraniowego oddalonego o sto kilometrów , chodź metrem powinnam się jakoś wyrobić . Wyszłam , a ku moim oczom ukazał się śliczny Lou bawiący się z Lottie i Felicity w berka . Miałam cichą nadzieję , że mnie nie zauważy . Tak bardzo nie chciałam z nim rozmawiać , tak bardzo chciałam zapomnieć . Tak bardzo miałam dość nawracającego bólu . Po prostu dość . Wyszłam szybkim krokiem ze spuszczoną głową w dół , tak aby chodź trochę się ukryć . Na szczęście przeszłam nie zauważona , chodź i tak czułam jego wzrok na sobie . Weszłam do metra , założyłam słuchawki i wszystko wokół przestało mnie tak obchodzić .

Wyszłam niepewnym krokiem na dworzec główny , który znajdował się w samym centrum Londynu . Miałam zaledwie 400 metrów , aby przejść do wielkiego , szklanego wieżowca , w którym , jeśli moja nawigacja w telefonie się zgadza , znajduje się studio -Step Records . Czułam , jak wszystko we mnie pływa . Uczucie podobne do zakochania , lecz to nie to . Czułam pewną euforię , zmieszaną z niepewnością , co odpowiadała w moim organiźmie jako niepokój z nutką tajemniczości .
Chadzając po uliczkach Londynu , napawałam się urokiem tego miasta . To wszystko tak pięknie się komponowło , że mogła bym spędzać tu swój cały czas . Nie musząc otwierać drzwi , które później okazały się automatycznymi , poczułam się naprawdę dobrze . Weszłam spokojnie do windy , lecz to były tylko pozory . Gdy próbowałam nacisnąć 14 piętro mój palec nie chciał go nacisnąć . Cała zrobiłam się giętka , a moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa . Siłą woli po czasie zmusiłam go , aby nacisnął ten przycisk , tłumacząc sobie , że obiecałam . Obiecałam dla mamy , a obietnica poszła z nią do grobu i muszę ją spełnić , chodźbym nie wiem , jaka okropna była . Winda bez zastanowienia ruszyła szybkim tempem do góry , a ja lekko przestraszona stanęłam jak najbliżej wyjścia , aby jak najszybciej z tamtąd wyjść . Tak , bałam się małych pomieszczeń . Kręciło mi się w głowie , źle się czułam , ogólnie było źle ze mną . O nie ! Wracać będę schodami , nie ma mowy . Drzwi się otworzyły , a ja prawie w biegu wybiegłam z niej . W progu natychmiast przywitała mnie pani o miłym uśmiechu . Była wysoka , młoda , marzenie każdego mężczyzny . Zielone oczy były otoczone czarną kredką , która wyciągnięta była daleko poza oko , aby wydawały się szersze . Ubrana w ciemno krwistą sukienkę , która miała wysoko dekold , że dziwiłam się , że jeszcze oddycha  . Zaprowadziła mnie do pokoju , w którym wszystko było monotonne - identyczne kolory , tak jakby ... ta sama podstawa , tylko każdy urozmaicone innymi szczegółami . Wskazała mi ręką na półokrągły fotel , na którym słońce odbijało się od beżowej skóry . Usiadłam , chodź o dziwo nie byłam , ani zawstydzona , ani speszona . Siedziałam tam , jakbym siedziała u Audrey w pokoju i plotkowała z nią o jej wielkiej miłości - mojego najukochańszego sąsiada - Louis . Tak naprawdę nie wiedzieliśmy , czy on wie o jej istnieniu , chodź Aurey  jest raczej pewną siebie osobą . Jeśli czegoś chce to mówi to wprost , a jeśli ktoś jej się podoba to podchodzi i uzyskuje " punkt przyciągania " . Tym razem było inaczej . Gdy go widzi , jej poliki stają się różowe , jakby tona różu wpadła jej na twarz . Jednak moje przemyślenia na temat Aud przerwał niespodziewanie głos .

 - A więc . Przedstaw się . - zaproponowała , stukając rytmiczne w notes .

 - Nazywam się Mia Scott . - uśmiechnęłam się .

 - Okeej . - powiedziała , zapisując to na jakiejś kartce . - A powiedz mi , czy wiesz dlaczego się tu znalazłaś ?

  - Wiem tylko , że widzieliście moje nagranie .

  - To wiesz niewiele . - zaśmiała się . - Chcemy posłuchać jak śpiewasz .

  - Ale jak to ? Teraz ? - przestraszyłam się troszeczkę .

  - Teraz . - uśmiechnęła się , co robiła cały czas , wskazując na drzwi  z których dobiegały przeróżne dźwięki które tworzyły się w jedną , cudowną całość .

Weszłam , usłyszałam tylko cudowny głos , wydobywający się z kogos , kto siedział odwrócony ode mnie , trzymając i grając na gitarze piosenkę Ed'a Sheerana - The A Team . NIe wiem dlaczego , ale głos był jak dla mnie identyczny do prawdziwego i podeszłam aby dokładnie przyjrzeć się jak gra .

   - Tam miało być F-mol , a nie F-dur . Pomyliłeś się . - powiedziałam , przerywając grę .

   - Wiem . Cały czas to mylę . - Zaśmiał się , a gdy odwrócił nie wierzyłam własnym oczom .

Ed Sheeran we własnej osobie , siedział , grał , a ja go pouczyłam . Boże . Mia , co ty robisz .

   - Ed . - powiedział , wyciągając rękę do przodu .

   - Mia . - odparłam krótko , lekko zawstydzona .
 
   - A więc Mio , co ty tu ...

   - Widzę  ,że już się poznaliście . - przerwała . - Może nauczysz tego leniucha , jak się śpiewa ?

   - No nie wiem .

   - Śpiewaj . Wybieraj . - powiedział , po czym dał mi gitarę .

Usiadłam na wysokim stołku , położyłam odpowiednio gitarę na kolanie i jedyna piosenka , którą znałam doskonale na gitarze to była The a Team , właśnie Ed'a Sheerana . Zaczęłam powoli grać i o dziwo , nie pomyliłam się ani razu .


Zakończyłam całą gamą i oddałam gitarę Edd'owi , który chyba się przestraszył , bo miał minę jakby przed chwilą duch mu przeleciał obok nosa . 

  - Coś się stało ? - zapytałam , lekko się kuląc . 

  - Tak . - odparła . - Masz kontrakt w Nowym Jorku . 

  - Tak ? Boże mam kontrakt !!! KONTRAKT . 

Zaczęłam skakać , szaleć , przytulać Eda , który wcale się nie stawiał . Boże , a więc się udało . Naprawdę się udało . Dalej nie wierzę i trzęsę się ze szczęścia . Od razu wykonałam telefon do Audrey . 

  - Audrey ! Jedziemy do NY ! - krzyknęłam do telefonu , który z tego wszystkiego ledwo co mi nie upadł . 

 PO wypowiedzeniu tych słów , słyszałam tylko " Boże " " Będzie zajebiście " a rozmowa zakończyła się , chociaż nie zakończyła , bo Audrey zapomniała się rozłączyć , tylko krzyknęła " Idę się pakować " i rzuciła telefon na łóżko , a ja nadal byłam " po drugiej stronie " i słyszałam , jak oznajmia rodzicom , że jedziemy . 

Widzisz mamo ? I tak to się wszystko rozpoczęła . Moja kariera, twoja wola. 
Twoja Mia .