'W mojej głowie ten czas płynie wolniej
bo jest parę spraw których nie zapomnę
tamte chwile ciągle wracają do mnie
chyba każdy ma swoją ulicę wspomnień ... '
~B.R.O
~*Wstęp*~
Na pewno chcecie wiedzieć , jakie to wydarzenia , zmieniły mnie w taką dziewczynę . Zakompleksioną , nie pewną siebie , wręcz w depresji . Pozwólcie , że Wam przybliżę kilka wspomnień , lecz nie jest to dla mnie zbyt proste .
LIPIEC , 2012 .
Jak zwykle zeszłam wesoło na dół , aby przygotować śniadanie dla sióstr - Lana i Kate , ale także zanieść do szpitala dla mojej mamy . Dzisiaj jest decydujący dzień . Jeśli chemioterapia pomogła to dzisiaj pozwolą jej wyjść i wszystko wróci do normy . Nie spałam całą noc , bo szukałam informacji na temat raka płuc i wiele pogłębiłam swoją wiedzę . Oczywiście Audrey też nie spała , bo była na tyle przejęta sytuację , że od godziny 22 , tak przez 7 godzin rozmawiała ze mną przez telefon . Jest moim oparciem , w tym jednym wielkim gównie .Mój tata stara się spędzać z nami jak najwięcej czasu . Kocham go za to , że widzę , że chociaż trochę mu na nas zależy . Słychać go było około 8:30 krzątającego się po kuchni , próbując coś upichcić . Gdy tylko poczułam zapach spalonego sera , zeszłam na dół do kuchni , przechodząc niezauważalnie przez jadalnię . Postanowiłam , że usmażę mu przepyszną jajecznicę z kurkami , dopiero co wyciągniętymi z sosu winnego . Nie minęło pół godziny , a po ojcu ani śladu , a ja wróciłam do tego , co miałam zacząć . Upiekłam świeże bułeczki i zapakowałam je do papierowego opakowania wraz z gamą serów i wędliny , ponieważ nie pozwolę , aby moja mama , jadła jakieś paskudztwa , które lądują następnie w koszu na śmieci . Wyszłam radośnie zakładając krótkie spodenki z bokserką w kolorowe paski , którą dostałam na 16 urodziny od matki . Usiadłam na rower , gdy przy wyjeźdżaniu z naszego podwórka zauważyłam Louisa , który właśnie wyszedł w samych spodenkach i koszulce po gazetę . Machnął mi na przywitanie , a ja speszona przyśpieszyłam i pojechałam w stronę szpitala. Jak zwykle nie było gdzie postawić roweru , więc oparłam go o ścianę przy głównym wejściu . Weszłam , zatrzymując się przy recepcji , dając znak pielęgniarce , że przyszłam . Weszłam do pokoju , gdzie znajdowała się moja mama . Przywitałam się z nią , wysyłając ciepły uśmiech w jej stronę i podałam torebkę . Zajrzała do niej , lecz coś było nie tak . Gdy zapytałam ją , dlaczego nie jest zadowolona z wyjścia ze szpitala odparła mi :
- Nie wychodzę . Chemioterapia się nie przyjęła , a nowotwór coraz bardziej się rozprzestrzenia . Jest coraz gorzej - powiedziała , udając , że w ogóle ją to nie rusza , lecz widziałam , jak bardzo ją to boli .
- To znaczy ... to znaczy , że . - oparłam się o ręce , zawijająć włosy w dziwne kierunki .
- Tak . Ale Mia , pamiętaj . Jesteś piękną dziewczyną o prześlicznych niebieskich oczach i burzą blond włosów , nie daj nikomu wmówić , że jest inaczej . Jeśli zależy Ci na mnie , nie przestawaj grać i śpiewać . Obiecaj , że nigdy nie przestaniesz walczyć o swoje marzenia . Nigdy , rozumiesz to Mia ? Może teraz to brzmi banalnie , ale kiedyś będę patrzyć na Ciebie z góry i uśmiechać się w twoją stronę , gdy ujrzę Cię na scenie . Wierzę w Ciebie Mia . A Ty powinnaś nareszcie uwierzyć , że masz ogromny talent . - powiedziała , łapiąc mnie za rękę , delikatnie uśmiechając się w moja stronę.
Nie wiedziałam co powiedzieć . Miałam kulkę w gardle , która nie pozwalała wydusić z moich ust , ani jednego słowa . Jedyne , co zdążyłam wydukać to ' obiecuję ' i przytulić ją , najmocniej jak potrafiłam . Próbowałam zapamiętać wszystko . Jej dotyk , zapach , a także wyraz twarzy , gdy powiedziała ' Kocham Cię ' . Była moim oparciem , a teraz , gdy wiem , że odejdzie czuję rosnącą pustkę w moim sercu .
Musiałam już iść , lecz duchowo nadal przy niej byłam . Nie zdążyłam wyjść , a do sali wbiegło kilku lekarzy . Wiedziałam co się dzieje . Próbowałam być silna , lecz nie dałam rady . Oparłam się o ścianę , powoli zniżając się ku ziemi , czując jak zimne łzy obezwładniają moje oczy . W ten dzień , nie straciłam tylko matki , straciłam obojgu rodziców , gdyż ojciec próbując zapomnieć o mamie , pracował coraz więcej i więcej , aż w końcu w ogóle nie pokazywał się w domu . To smutne , co śmierć potrafi zrobić z drugim człowiekiem . Z resztą , sama się o tym później przekonałam ...
Ale nie tylko to wydarzenie zmieniło moją osobowość . Życie dało mi w kość po raz drugi , gdy nareszcie pozbierałam się ze stratą matki i pozwoliłam zakochać się w kimś innym . Był to Kyle , który mieszkał kilka przecznic ode mnie i przyjeżdzał co rano , aby mnie podwieźć swoim motorem . Od tamtego czasu , pokochałam ten powiew we włosach i wszystko , co wiązało się z jazdą . Jednak ... wszystko co dobre kiedyś się kończy . Kyle umarł równo 7 miesięcy po mojej mamie w ten sam dzień . Przypadek ? Nienawidziłam tego wrażenia , że coś jest nie tak . Bałam się dowiadywać dlaczego tak się dzieje . Nie dopuszczałam takich myśli do siebie wiedząc , że to jest prawda .
Nazywam się Mia i mam szesnaście lat . Nie mam tak naprawdę nic , pomijając przyjaźń - jedyne co posiadam i jestem pewna .
~***~
Siemka . Mam nadzieję , że rozdział się podobał , pomijając to , że wgl nic nie powiedział o akcji , ale to się zmieni w następnym rozdziale .
Wiem , że wygląda to jak 2 prolog czy coś ; /
Wiem , że wygląda to jak 2 prolog czy coś ; /
Proszę Was o jak największą ilość komentarzy , gdyż chciałabym poznać waszą opinię .
Spokojnie , potrafię przyjąć krytykę : *
A więc . Czekam na komentarze ,tam na dole i jak największą ilość wejść : *
Jeszcze jedno .
Rozdział dedykuje największej wariatce , którą poznałam i mam z nią nieskazitelne wspomnienia .
Wakacje , Teneryfa , Fotografowie .
Wakacje , Teneryfa , Fotografowie .
Wszystko było cudownie i za to Cię kocham wariacie ♥
Pomagałaś mi , przy fabule tego opowiadania , za co bardzo Ci dziękuję , nie wiem , co bym bez ciebie zrobiła :*
wchodźcie tutaj , ponieważ będzie to coś pięknego , z resztą , jak zawsze : *
Dodajcie jej otuchy i komentować !! ♥
Buziole i do następnego : *